sobota, 22 marca 2014

Srebrniki



Ciemność zrodziła wielowarstwowo zwielokrotnione szepty.
Bacznie się rozglądając przemykał ulicami miasta
chroniony poprzez cień sam w sobie niebezpieczny
on, najmniej ważny z gildii sprzedawczyków i złodziei.

Ostrożnie przesuwając stopy po nierównym gruncie,
od czasu do czasu oblewany potem i srebrną poświatą księżyca
smugami rozcinającą następujący na nią uparcie mrok,
drżący nie tyle od chłodu co ze strachu przed zauważeniem.

To była ta noc, noc, która miała przynieść odmianę losu.
Dzień był zbyt jasny, nie miał szans pomiędzy większymi,
z nadejściem wieczoru stawał się odważny, szybki i bezwzględny,
zdecydowany na dokonanie zbrodni oraz dziejowych zmian.

Tak więc skradał się współpracując z chmurami gaszącymi niepotrzebne światło
a w myślach obliczał trzydzieści srebrnych kropel nie wiedząc,
że poparzą mu dłonie tak jak to zrobiły z sercem i mózgiem.
Jako że nikt nie zna swojej przyszłości chociażby była wiadoma.

W końcu stał się szczęśliwym posiadaczem liczby ponad wyobrażenie,
a kiedy przeliczał padł blask srebrny i rzucił na ziemię cień,
z którego wyrosły później szeleszczące blado-przezroczyste pieniążki
z czarnymi nasionami zdrady, ozdobą będące lasów, ogrodów i bukietów.


a on? Zniknął. Powiadają, że sam wymierzył sobie sprawiedliwość…


2011

4 komentarze:

  1. z czarnymi nasionami zdrady....
    czasami mam wrażenie, że z tych nasion wyrosły niemierzalne lasy i bory

    OdpowiedzUsuń
  2. Polly, widzę że te "czarne nasiona zdrady" przyciągnęły także Twoją uwagę. Aurora pięknego i ciekawego określenia tu uzyła. Prawdziwie, wielka poetka z niej... Wiersz cudny, gratuluję

    OdpowiedzUsuń