wtorek, 31 grudnia 2013

Nie zawsze życie się kończy



zegarek jest ciężki
pozostawia smugę rdzy
kiedy zaciska go w pięści

stary Wostok z pożółkłym cyferblatem
przez wytarte szkiełko ledwie widać datę
i zatrzymane wskazówki

Anna pochyla się i przygląda
boi się go nakręcić
aby nie zaczął odmierzać życia
aby nie patrzeć znowu na śmierć

nawet jeżeli staje się początkiem


31.12.2013

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Myśl

Wspomnienia wracają jak przypływ. Dzisiaj odnalazł się zegarek ojca. Jest ciężki od lat, w których go nie ma z nami.
Czy chce mi coś przekazać?

Ścieżki



Same z siebie tworzą się krzysiowe ścieżki.
Wyskakują zachęcając wędrowców
lecz wstępując na nie trzeba być ostrożnym
bo prowadzą zazwyczaj na manowce.

Kuszą skrótem szybkim, pachnącym czeremchą,
miękką trawą, kwiatami, wodą migotliwą,
cieniem wśród upału, krajobrazu pięknem
a zawsze wpuszczają w głogi i pokrzywy.

Pokręcone są krzysiowe ścieżki.
Giną często w stumilowych lasach.
A na stopach zostają odciski.
A we włosach stokrotek zapach.


30.12.2013

/mężowi/

niedziela, 29 grudnia 2013

Strach



wspólna przestrzeń kurczy się z każdym wyjazdem
wypadają z niej słowa delikatnieją dotknięcia
w coraz szerszej barierze wieku

nie oglądasz się za siebie spiesząc do życia
za zamkniętymi drzwiami czas spowalnia w nieskończoność
rośnie strach czy będą jeszcze pożegnania


28.12.2013

czwartek, 26 grudnia 2013

Miecz samuraja



Widziałam jak w kuźni boga wojny           
przekuwano miecz na rękę samuraja                  
inkantacją spływał śpiew spokojny                       
tak wojownik do miecza się dostrajał.                 

Blask księżyca srebrną klingę pieścił      
rzeźbiąc w stali słowa walki i chwały.       
Honor samuraja. W zwartej treści             
kodeks życia zawierał się cały.                 

Wziął samuraj miecz z ręki bogów                       
pokłon niski złożył i odbieżał                     
nie szukając lecz znajdując wrogów                     
stal tańczyła w ręku szermierza.                

Dziedziczony był z ojca na syna                
starożytny miecz honorowy                        
dziś wymarła linia rodzinna                        
a on ciągle do walki gotowy.                                 


08.09.2010

wtorek, 24 grudnia 2013

Ziarna



pogubiły się pomiędzy nami słowa
leżą teraz w zdrętwiałej ziemi
jak nasiona usiłując przetrwać

zima jest łatwiejsza do zasypiania
leżę i czekam czy nie zaszepczą
zmartwiała zamieniona w słuch

jest tak cicho że słychać
pękające łupiny biedrzeńca
korzonek wnikający w próchnicę

czuję słodko-mdlący zapach rozkładu
i popiół w ustach


03.12.2012

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Dom Anny

dom jest pułapką połyka ptaki
Anna wypuszcza je tak samo jak
motyle i pająki

pozostawiają godziny trwogi
chociaż dłoń Anny jest miękka i przytulna

puder na szybach i firanki w kątach
przypominają o marzeniach
zduszonych w lamusie

dom Anny to ozdobne pudełko
przewiązane garotą

niedziela, 22 grudnia 2013

Lailah



jestem nocą
zwiniętą u twoich stóp
pełną tajemnic o których
opowiadają usta Szeherezady

prostuję skrzydła w snach
i ze śmiechem radosnym
wysyłam je ku gwiazdom
bawiąc się w chowanego

a kiedy któryś odszukam
nucę kołysząc w ramionach
uspokajając i pieszcząc
prostuję jego ścieżki

i czekam na pełne
zaćmienie słońca
aby przyjść do ciebie
jako wieczna Lailah


06.12.2011

sobota, 21 grudnia 2013

Tam gdzie spadały anioły



stalowy ptak
spadł na ziemię
nie dla wszystkich
wystarczyło aniołów

a niektóre nie zdążyły
rozwinąć skrzydeł

lśniły rubinowo
na białym posłaniu

bezradne


27.09.2011

piątek, 20 grudnia 2013

Imię



twoje imię jest jak pustynia
na której wiatr
układa mandalę z piasku i cienia

przez pryzmat kwarcu
rozszczepione promienie
barwią miraż oazy

karawana wiezie cynamon i jedwab
nie znajduje wody
rozsypuje się tworząc wzór
myśli mojej i śmierci


12.09.2012

środa, 18 grudnia 2013

Kolejka



Grudzień. Mimo wczesnej pory, śnieg skrzył się w świetle ulicznych latarni a także w witrynach sklepowych, przyozdobionych z okazji nadchodzących Świąt. Granatowe niebo świeciło gwiazdami, zrzucając na ziemię różnorodne ich miniatury. Osiadały na rzęsach, łaskotały w nos, zamieniając się w maleńkie krople wody. Gdzieniegdzie traciły pożyczone ciepło i spadały kryształkami delikatnie dźwięcząc. Lekki mróz sprawiał, że poruszano się szybciej.

Kolejka tych, którzy chcieli sprawić radość dzieciom, ciągnęła się z ulicy do wystawy sklepu z zabawkami. Szczęśliwe będą dzieci obdarowane przez rodziców udających Świętego Mikołaja. Nie wszystkie jednak. Od czasu do czasu widywało się rodziny omijające sklepy. Czasami któreś dziecko przystanęło, ogromnymi oczami wpatrując w świecące, kolorowe wnętrze, lecz po chwili niecierpliwa dłoń dorosłego odrywała je od okna, pozostawiając w sercu niespełnioną tęsknotę patrzenia.


Codziennie przed wystawę przychodził mały chłopczyk. Fascynowała go elektryczna kolejka. Nie jeden raz podróżował prawdziwą koleją z rodzicami, przyglądając się mijanemu krajobrazowi, który zmieniał się jak w kalejdoskopie i
zwiedzając każdy dostępny zakamarek wagonu. Jednak prawdziwy pociąg był duży a chłopczyk mały. Pragnął pociągu na miarę swoich rąk, w rozmiarze własnej wyobraźni. Punktualnie o godzinie 17.00 obsługa sklepu włączała kolejkę, która rozpoczynała szaloną jazdę po torach, zatrzymując się przy peronach. Można było zobaczyć mijane miasteczka, drzewa, maleńkie kwiaty i domek dróżnika. Na stacjach kolejowych ludzie przechodzili na perony, semafory poruszały ramionami w górę i w dół. Przed odjazdem maszynista cicho gwizdał, zamykały się drzwi i pociąg ruszał. W najdalszej części wystawy pociąg przejeżdżał przez most nad rzeką, po której pływały statki. Rozchodziło się wtedy tubalne dudnienie a kiedy cichło, wiadomo było, że pędzi pośród pól i niedługo zatrzyma się na ostatniej stacji. Tam odpoczywał, zbierał siły na kolejny wyjazd po podróżnych udających się w różne strony kraju. Czasami mijał jadący powoli w drugą stronę skład towarowy wiozący węgiel albo cysterny z zapasami paliwa. Raz dziennie nadjeżdżał buńczuczny ekspres zatrzymujący się tylko na dwóch stacjach. Ach jak głośno gwizdał ostrzegając wszystkich, że jedzie najważniejsza maszyna, jak błyszczał, aż wszystkie inne składy stały speszone jego wielkością.
Gwizd ekspresu był znakiem, że wszystkie pociągi powróciły do bazy a wystawa zaraz zostanie zamknięta. Chłopczyk wracał do domu ale podróż nadal trwała w jego wyobraźni. Nie przypuszczał aby kiedykolwiek spełniło się jego marzenie posiadania kolejki, próbował więc ją sobie zrobić. Najpierw sam, później zapisał się do szkółki modelarskiej. Wszystko na nic, nie potrafił. Od czego jednak była wyobraźnia. Wystarczyły pudełka od zapałek, trochę kolorowego papieru, kawałki węgla z piwnicy. Pociąg już był, brakowało krajobrazu i ludzi. Musiał wystarczyć wzorzysty chodnik, na którym niebieski pasek był rzeką a beżowy polem. Czarny skrawek oznaczał stację. Chociaż marna to była makieta ale wyobraźnia wielka więc chłopczyk marzył i tworzył coraz bardziej skomplikowane rozjazdy, trasy, coraz nowsze zestawy pociągów.


Trwało tak do czasu aż w jego życie wmieszał się przypadek. Dziwny przypadek, który sprawił, że w następnym roku marzenie się urzeczywistniło.  Ale ciii… zobaczmy jak to się stało.
Chłopczyk mimo, że był o rok starszy, niecierpliwie czekał na Grudzień. Chciał znowu podróżować kolejką na miarę swojej wyobraźni. Tego roku była wyjątkowo piękna. Dobudowano kilka stacji, wyrosły nowe drzewa, główny dworzec był nowoczesny i wygodny dla podróżnych. Oczy chłopca ogromniały z każdym dniem od wpatrywania się w cudowny świat. Pewnego dnia kolejka zniknęła. Jakież było zdumienie dziecka, jaka żałość. Łzy płynęły ciurkiem. Wiedział, że ktoś ją kupił, wiedział, że nigdy już takiej nie zobaczy. Nawet jego wyobraźnia w tym czasie nie potrafiła mu zastąpić tamtego obrazu. Wielki smutek ogarnął jego serce. Zapomniał o Świętach, nie tęsknił do zabawek, nie czekał na Mikołaja. Nawet zima z kwiatami na szybach, ślizgawką i sankami straciła urok.
Święta jednak przychodzą czy się chce czy nie, czy się na nie czeka z utęsknieniem czy też o nich zapomina. Nadeszła Wigilia, chłopczyk usiadł do stołu wraz z rodzicami. Pod choinką leżało niewiele prezentów, ciekawość mogła wzbudzać wielka paczka ale on nie patrzył. Nadal przeżywał swój smutek.
Po kolacji rodzice zaczęli go zachęcać aby zajrzał pod choinkę. Podszedł i zaczął przekazywać prezenty. Ostatnim był największy. Kiedy odczytał, że to dla niego poczuł ukłucie nadziei ale zaraz odpędził ją od siebie. Wiedział, że rodziców nie stać na jego marzenia. Powoli rozsupływał wstążkę, odwijał papier a kiedy ujrzał co jest w środku, zamarł z wrażenia. Było to coś tak cudownego, że nie potrafił się śmiać ani cieszyć. Potrafił tylko chłonąć ten widok oczami, z których spływały łzy. Bał się zamknąć oczy aby nie zniknęła. Rodzice uśmiechali się widząc jego reakcję. Oszczędzali przez cały rok dla tego zachwytu. Ojciec pomógł zanieść pudło do jego pokoju a później zostawili go samego aby mógł własnymi rękami budować swój świat.
Mijały lata. Rozbudowywała się kolejka i rozwijała wielotorowo fantazja chłopca. Pewnego dnia stał się na nią za duży. Spakował ją pieczołowicie do pudła (musiał dodać jeszcze jedno, tak się rozrosła) i umieścił na strychu. Był na tyle dorosły, że prawdziwe pociągi przestały być dla niego zbyt wielkie.
W tym samym czasie (a był Grudzień), w innym mieście, mały chłopczyk patrzył na wystawę sklepową, na której rozwijała tory elektryczna kolejka. Nie była taka piękna jak ta, którą widział u swojego kuzyna. Kuzyn pozwolił mu się przyglądać a nawet pobawić więc umiał je porównać. Była dużo skromniejsza ale wiedział, że nawet takiej nie może się spodziewać. Jego mama była biedniejsza od rodziców kuzyna.
Los, jak to los, potrafi być złośliwy ale potrafi też płatać wesołe figle. Kiedy dorosły chłopiec dowiedział się o marzeniu młodszego dziecka, bez żalu wysłał prezent (prawdziwą koleją). I znowu, jak kiedyś, stała się przyczyną niepomiernej radości. Nie szkodzi, że była używana. Dodatki wprowadzone przez poprzedniego właściciela jeszcze ją upiększały. Nie muszę chyba wspominać, że i drugi chłopiec dbał o kolejkę, powiększał jej możliwości a ona rozwijała jego fantazję.
Tak więc jeden prezent zachwycił dwóch chłopców, można powiedzieć, że podwójnie spełnił swoje zadanie. Nikt nie wiedział i nikt nie przypuszczał co jeszcze może zdziałać los.
Lata mijały, starszy chłopiec dorósł, ożenił się i urodził się mu syn. Młodszy wyrósł z kolejki, jej miejsce zajęły książki oraz prawdziwe podróże. Chyba wszyscy już się domyślają co było dalej. Tak. Pewnego Grudnia kolejkę przywiózł prawdziwy pociąg do pierwszego właściciela a raczej jego syna. A kiedy i ten dorósł, przekazał ją kolejnemu małemu chłopcu.
Wędrówka kolejki – zabawki trwa od kilkudziesięciu lat. Każdy nowy właściciel traktuje ją jak skarb a ona odpłaca się ucząc wyobraźni, rozwijając fantazję. Nie starzeje się tak jak nie starzeją się marzenia.
Podróż kolejki i podróż serca. Podróż Wyobraźni.

zrzucają gwiazdy marzenia na ludzi
kto je pochwyci ty czy ja
nadzieja w sercu się budzi
a uśmiech na twarzy wciąż trwa

nie wszystkim spełni się marzenie
wystarczy niecierpliwy gest
i głos który gasi pragnienie
choć gardło pali od łez

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Dom



Wymarzyłam sobie dom. Słoneczny i wesoły.
Promienny. Z czterech stron był ogród. W nim jemioły
i pęki ziół w kuchni i na strychu. Owoców pełne michy,
na półkach dynie, pomidory,
sok z malin gdyby ktoś był chory.
W Wigilię pod obrusem siano
a na Wielkanoc słońce świeci.
I ty i ja i trochę dzieci…

Koniec. Pobudka. Wstawać. Rano.


1999

Fotografia




czuję pod palcami
każdy centymetr  twojej twarzy

zaciśnięte w grymasie usta
gęstość brwi i włosów
owal twarzy

patrząc na zdjęcie


02.02.2011

sobota, 14 grudnia 2013

Arka (haiku)





zapatrzony
w oczekiwaniu na nowe
nie widzisz wnętrza


14.12.2013

Święta bez stołu



noga od stołu złamała się
kiedy ojciec stracił pracę

stali tak pochyleni
jeden na środku pokoju
drugi przy oknie

tego roku nie było świąt



08.12.2012

środa, 11 grudnia 2013

Helikopter w bieli



rzeczywistość nie używa szminki ani różu
objawia się nagłym wichrem
albo trzaskiem upadającego drzewa

bywa czerwoną plamą na śniegu
symbolizującym białe święta
najgłębszą czernią i kolejnym pustym krzesłem

w życiu skróconym z lat do godzin kumuluje się ból
pamięć komórkowa przypomina
czas narodzin i wcześniejszy aż do grzebania w mule

a kiedy zgaśnie światło odlatuje helikopter
pusty


11.12.2013

wtorek, 10 grudnia 2013

Odpowiedź na post Małgorzaty Południak: "Znaleźć powód dla którego się żyje"

W tej chwili widzę przez okno akcję ratunkową GOPR-u. Rannym jest człowiek pracujący w lesie, przygnieciony przez drzewo, w stanie ciężkim. Z trudnego i mało dostępnego terenu przyleciał na noszach podczepionych do helikoptera. Po opuszczeniu na ziemię został wniesiony do środka i helikopter miał go zawieźć do szpitala. Po chwili powtórnie wylądował. Akcja reanimacyjna trwa już od dłuższego czasu. Poszkodowanym jest człowiek, przed którym całe życie i wiele powodów aby nie umierać.

 A może przed nim była akurat ta najlepsza część życia. Jeśli przeżyje to już nie będzie najlepsza.

Nie mam stuprocentowej pewności lecz chyba ta najlepsza jest poza nim. Jak również każda inna.

niedziela, 8 grudnia 2013

Patrząc w niebo



a kiedy pójdę szukać nieba
poniosę płowych traw naręcze
rozległych stepów słodki zapach
myśli leniwe i namiętne

i ziarnka piasku z sobą wezmę
nagrzanej plaży miękki dotyk
z wplątanym między nimi muszli
echem beztroskim i radosnym

a ty mnie niebo kołysz lekko
w hamaku srebrną nitką tkanym
pozwól aniołom czasem marzyć
że pozostaną między nami


20.06.2012

Odśnieżanie (haiku)



chabry na śniegu
błękitne franciszkanki
tańczą z szuflami


15.03.2013

sobota, 7 grudnia 2013

Mała gejsza



pod grubą maską pudru i dumy
ukrywa prawdziwą twarz
krzyk bólu ścieżki łez

trzaskają pękające kości
chód staje się chwiejny
dla tradycyjnego piękna

aromat kwiatu wiśni
nie zagłusza zapachu krwi
drży dłoń trzymająca wachlarz


17.03.2012

Gdzie serce moje




tam 

szare fale żłobią brzeg
obnażając plątaninę korzeni

kurczy się piasek
rybitwy ostrzą dzioby
rozbijając skorupy soli

słychać pieśń północnych mgieł
roztrzaskaną na klifie

mój dom



13.12.2012

piątek, 6 grudnia 2013

Migdały



na dalekim południu
właśnie dojrzały migdały
słońce im skórkę spaliło
goryczką zaprawiło
aż doskonałe się stały

zamykam oczy i czuję
słodycz i gorycz na wargach
białobrązowym migdałem
pocałunek kochanka

kształtem łezkę przypomną
która się stoczy po twarzy
gdy w noc bezsenną, bezdomną
mój miły mi się marzy

noc ta do siebie mnie wzywa
kusi barwami różnymi
a ja się ukrywam i spływam
łzami migdałowymi


10.12.2009

środa, 4 grudnia 2013

Różowe blizny wskazują kierunek



dłuto biegnie śladem przebarwienia
wciśniętego w kamień
następuje harmonia z wyobrażeniem

artysta odłupuje niepotrzebne części
i uwalnia postać

skała zmienia strukturę
zniknęły żyłki staje się mlecznobiała
pod nogami chrzęszczą wióry

w twarzy młodej kobiety
opuszczone powieki skrywają udrękę
matki

i rzeźbiarza


03.02.2013

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Rozważania Anny



znowu więcej palę

Dwudziestu braci opuszcza dom, jeden po drugim,
puszczeni z dymem w zwarty kłąb, żaden nie wróci.

tak jest po każdej próbie zagnieżdżenia się
w głowie huczy stary refren – znikąd i nigdzie

nie jem

Kiedy jedna z nich się kończy biorę drugą,
chłopcy z paczki wystarczają mi na długo.

bóg wyszarpał z siebie smutek i dał kobiecie


07.05.2013

Kołysanka

utulę do snu ukołyszę
ból co sen spędza z rannych powiek
zawiążę troski w wielką ciszę
szczęśliwy koniec im dopowiem

zakręcę szybciej sampo młynek
chociaż przyspieszę czasu koniec
wyłapię szczęścia garść rodzynek
powrzucam prosto w twoje dłonie

pod dębu parasolem z liści
pomiędzy fiołki cię ułożę
marząc by sen się dzisiaj ziścił
wpatrzony w jaśniejącą zorzę


2010

niedziela, 1 grudnia 2013

Kobieta



jestem chlebem tej ziemi
mój miąższ biały
wszystkich głodnych nasyci
moja skórka
złocista i chrupiąca
niejednego konesera zachwyci

jestem solą tej ziemi
dodaj mnie do chleba
szczyptę kruszynkę małą
i niczego więcej nie trzeba
żeby życie smaku nabrało


07.12.2009

Pomiędzy palcami



rozcieram grudkę ziemi
matkę nasion i kości
maleńkie życie i śmierć

nie potrzebuję mikroskopu
prawda jest we mnie
głęboko pod pokładem zachowań

to ja i wszystkie mnie
mój korzeń
następne ja

i ten wiersz


25.11.2012