piątek, 5 maja 2017

Pomiędzy figowcem a jabłonią

          w kraju w którym jest nadmiar słonej wody
          sjesta nie jest lenistwem
          to bezwład godzin popołudniowych

          linia gór ostro odcina się od błękitnego nieba
          które przekracza granice morza
          zamarłe wiatraki są rajem
          dla przelatujących ptaków

          czekam na lekki powiew wiatru
          skwar wsącza się do płuc
          zasypiam zapatrzona w miraże

          budzą mnie wyjące nocą szakale