sobota, 18 listopada 2017
piątek, 10 listopada 2017
środa, 8 listopada 2017
wtorek, 7 listopada 2017
poniedziałek, 6 listopada 2017
W cieniu
zdarzam
się coraz rzadziej bywam tylko ukradkiem
w
słowach które umarły jak przydrożny krzyżowiec
rozsypuję
się cierniem kruszę w palcach na popiół
wsiąkam
w ziemię przenikam tworzę skałę murszeję
czekam
cicho by rodzić jak nasienna mniszka
której
białe ziarenka ulatują wraz z wiatrem
gnieżdżę
się między piaskiem i wyrastam powoli
anemiczna
i wiotka w roślinności
lunarnej
piątek, 20 października 2017
Niedługo zaczną spadać ptaki
w
międzymgielnym tunelu
odkrywam
światy równoległe
duchy
moich wyobrażeń
znikają
ze wschodem słońca
koła
samochodów wzniecają
październikowy
kurz
brak
deszczu wysusza
kolorowe
liściostany
jeszcze
można oddychać
niedługo
zaczną spadać ptaki
czwartek, 3 sierpnia 2017
Światłocień
dzień jak co dzień
wiosna jesień
cień i światło
świt światłocień na
ulicy
jest przechodzień
czarno-białe pasy
przejście
rosną drzewa
wiatr powiewa i kołysze
gałęziami
modlę się do matki
boskiej
tej dowolnej
by go minąć i hamuję
abs-em
piątek, 2 czerwca 2017
Morze Martwe
wydaje się martwe ale fale żyją
i prawie można chodzić po wodzie
lecz słona kropla wpada do oka
i jakby kielich goryczy przelewa
i prawie można chodzić po wodzie
lecz słona kropla wpada do oka
i jakby kielich goryczy przelewa
piątek, 5 maja 2017
Pomiędzy figowcem a jabłonią
w kraju w którym
jest nadmiar słonej wody
sjesta nie jest
lenistwem
to bezwład godzin
popołudniowych
linia gór ostro
odcina się od błękitnego nieba
które przekracza
granice morza
zamarłe wiatraki
są rajem
dla przelatujących
ptaków
czekam na lekki
powiew wiatru
skwar wsącza się
do płuc
zasypiam zapatrzona
w miraże
budzą mnie wyjące
nocą szakale
piątek, 21 kwietnia 2017
Obrazek z Zelenoborska
epoka
lodowcowa nigdy się nie kończy
lód
tworzy formacje o przedziwnych kształtach
a potem
się rozpływa w błękitne jeziora
których
fale spiętrza sinusoida mrozu
opuszczone
chaty murszeją powoli
sypiąc
próchnem z desek a okienne ramy
skrzypią
zawiasami tam gdzie nie ma ludzi
ptaki
gniazd nie wiją i nie ma narodzin
na
kamiennych łożach strzaskanego brzegu
siadają
czerwone odbłyśnięcia słońca
zatrzymane
w oczach niepewnym obrazem
z
ostatnim człowiekiem przepadną zachwyty
piątek, 17 marca 2017
piątek, 27 stycznia 2017
***
w Krakowie nocą
jeżdżą tramwaje
terkoczą nienawistnie
budząc sny których barwy
szarzeją
bezsenność rozciąga czas
a mnie już się spieszy
jeżdżą tramwaje
terkoczą nienawistnie
budząc sny których barwy
szarzeją
bezsenność rozciąga czas
a mnie już się spieszy
Subskrybuj:
Posty (Atom)