piątek, 7 lutego 2014

Piąteczek




Piątek jest destrukcyjny. Rano jeszcze siłą rozpędu poprzednich czterech dni zabieramy się 
do pracy. W miarę upływu czasu wypuszczamy parę. Rozpoczyna się przeszukiwanie internetu dumnie nazywane prasówką. O tak, najpierw oczywiście forum biznesowo-finansowe. Czytamy od deski do deski. Później najważniejsze wydarzenia dnia. Sensacje bezwzględnie pomijamy. Sensacje są poniżej naszej godności. Ploteczki też. Tylko i wyłącznie wiadomości poważne. 
W końcu jesteśmy w pracy.

Ale, ale. O tym czytaliśmy wczoraj. Trzeba by sprawdzić jak sprawa się toczy. To tylko jedna „sensacyjna” wiadomość. No tak, gwoli rozrywki. W końcu należy się jakaś przerwa. O. Tamtą też wczoraj widzieliśmy. Zahaczamy więc powolutku o sensacje i ploteczki. Ale tylko trochę. 
W ramach przerwy.

Zaczyna się spoglądanie na zegarek. Dziwne. Czas, w którym pracujemy upływa bardzo szybko, ten, w którym przeglądamy wiadomości i inne niekoniecznie ważne wydarzenia, płynie powoli. Może by wrócić do pracy. Tylko, że to już prawie koniec, nie opłaca się rozgrzebywać czegoś nowego. Sumienie coraz ciszej brzęczy. Pocieszamy się, że od poniedziałku 
to hohoho! Tak będziemy pracowali, że aż będzie się kurzyło. Wszystko nadgonimy.
I co? Jak jest w poniedziałek?

Nadganiamy.

Do następnego piątku.

2 komentarze:

  1. są takie okresy w moim życiu, że żyję tylko od piatku do piatku, a później coś we mnie pęka i każdy dzień jest piątkiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, to niedobrze kiedy jeden dzień zastępuje resztę. Musi być różnorodność ;)

      Usuń