wtorek, 3 grudnia 2024

Śmierć wielokrotna


 

tu krzyż złamany tam starta elegia

wiatr unosi słowa nic już nie znaczące

powtórnie zraniony chrystus się rozsypał

w akcie beznadziei nad obojętnością

jednym okiem patrzy na kamień pokutny

ale pośród gruzów nie odkupi winy


kościół poraniony sam pragnie opieki

cień jego nierówny niczego nie chroni

bo wiatr i ulewy wyrzeźbiły ściany

na kształt maszkary z czarnymi oczami

tylko małe wróble czasem tam świergolą

lecz echo wzmacnia ich śpiewy do krzyku


choć pamięć umarła to świeża zieloność

na prochu z kości bujnie się rozrasta

łzą rosy kropli do małych jeziorek

które jak balsamem zabliźniają rany