postarzałam się kiedy
pomiędzy nami
zabrakło dotyku powietrza
przecięte na pół każdemu
służy osobno
a wiatr rozwiał na części
wdech i wydech
spadłam orzechem na twardą
ziemię
zbyt zasklepioną by przyjąć
korzonek
rodzącego się drzewa bez
grzechu
którego nie chciałeś zostać
darczyńcą
jądro owocu skurczyło się i zaschło
tak jak rodzynek nie powróci
w winogrono
będzie grzechotać suchym
maracas
w ręku szalonego tancerza
08.10.2013
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz