pamiętam kwiaty polne. rwaliśmy
po rowach
i składali w bukiety
wybarwione czerwcem
pszczoły kradły pyłek
zapachem zwabione
sypały się płatki na białą
sukienkę
dziś sukienka ściemniała
martwo ułożona
otoczona sztywnymi
wiązankami kalii
a my tacy sami lecz o
starych twarzach
ponura asysta z niemym
pożegnaniem
2014
a później dłonie od spodu całe zielone od rwania, skóra czerwona i piękąca od wszystkich kwietnych łodyg, które nie chciały opuszczać ziemi.
OdpowiedzUsuńczy "rwaliśmy (...) i składali" to jakaś geograficznie swoisty sposób budowania zdań w czasie przeszłym? zawsze byłam zbyt leniwa by sprawdzić (a pierwszy raz trafiłam na tę osobliwość w prozie rosyjskiej)
Zielone dłonie - przywilej radości.
UsuńNie wiem czy geograficzny. Jestem "znikąd" i "nigdzie" ;)
a w "tak to jest" zamyka się słowne westchnienie mojego dziadka. to już teraz leksyka rodzinna dla mnie :)
OdpowiedzUsuńBo...tak to jest. Pamięć, zapomnienie...
Usuń